Coraz więcej osób wyjeżdża na wakacje swoim samochodem elektrycznym. Wśród nich jest Peter Struijk, który podróżował swoim samochodem elektrycznym z Fryzji do Schwarzwaldu przez niemiecki region Mosel. W tym artykule Peter dzieli się swoimi doświadczeniami z podróży i ładowania.
W poniedziałek wyruszyliśmy do Cochem, 430 kilometrów jazdy. Jest około 20 stopni, co zawsze jest lepsze dla samochodu elektrycznego niż niższe temperatury ze względu na ich wpływ na zasięg. Mój samochód może przejechać około 350 km z prędkością 120-130 km/h na autostradzie, co oznacza, że będziemy musieli naładować go co najmniej raz po drodze. Nie chcemy jednak dotrzeć do celu z rozładowanym akumulatorem, więc postanawiam zrobić dwa postoje na ładowanie. Jedziemy do parku wakacyjnego i planujemy stamtąd wyruszyć na jednodniowe wycieczki bez martwienia się o ładowanie. Aplikacja Smoov mówi, że powinien tam być jeden punkt ładowania, ale nie liczę na to. Może być zajęty lub nieczynny.
Od prawie trzech lat jeżdżę w pełni elektrycznie bez żadnych problemów. Raz jednak nieźle się naciąłem: wybrałem się na ponad 200-kilometrową wycieczkę późnym wieczorem przy temperaturze nieco poniżej zera i jechałem przez całą drogę z maksymalną dozwoloną prędkością (która wtedy wynosiła jeszcze 130 km/h). Prawie dotarłem do domu bez ładowania, ale z zapasem zaledwie kilku kilometrów. Mógłbym nie dojechać, gdybym nie zmniejszył nieco ogrzewania na ostatnich 50 km.

Pierwszy etap w kierunku regionu Mosel
Nadchodzi więc pierwszy etap naszych wakacji: wyruszamy z w pełni naładowanym akumulatorem na pierwszy przystanek ładowania, który znajduje się w pobliżu Hünxe, w sumie 221 km. W Raststätte, czyli "miejscu odpoczynku" wzdłuż A3, możemy skorzystać z szybkiej ładowarki. Po pięciu minutach obok nas parkuje Jaguar i-Pace. Rozmawiamy, wymieniamy się doświadczeniami i po kawie znów ruszamy. Ładowaliśmy samochód przez około 30 minut i z obecnym zasięgiem możemy z łatwością dotrzeć do naszego domku letniskowego, ale chcielibyśmy mieć trochę więcej mocy w zapasie. 50 km przed naszym celem robimy krótki postój w Elztal Raststätte na A48. Tam znajdujemy ogromną ciężarówkę zaparkowaną przed punktami ładowania. Ku mojej uldze, gdy wysiadam, słyszę silnik ciężarówki pracujący na biegu jałowym. Kierowca rozumie sytuację i przesuwa się nieco do przodu: na szczęście jest dużo miejsca. Ładujemy tutaj przez niecałe piętnaście minut, co daje nam czas na rozprostowanie nóg przed ponownym wyruszeniem w drogę.
Po przyjeździe okazuje się, że mogę zaparkować tuż obok domu wakacyjnego. Oznacza to, że mogę użyć ładowarki podróżnej do normalnego gniazdka, co jest pierwszą rzeczą, którą robię. Zmniejszam natężenie prądu z 10 A do 6 A (= 1,3 kW). Nie jestem pewien, co może wytrzymać tego rodzaju gniazdo wtykowe, a w tej samej grupie mogą znajdować się inne urządzenia, takie jak pralka lub zmywarka. Ostatnią rzeczą, jakiej byśmy chcieli, jest dym wydobywający się z gniazdka lub płomienie... Lepiej być bezpiecznym niż żałować!

Kierujemy się do Czarnego Lasu
Po spędzeniu tutaj kilku dni wyruszamy do naszego następnego celu: Freudenstadt w Schwarzwaldzie. Ten etap obejmuje dystans 300 km. Po 60 km zatrzymujemy się na pierwsze tankowanie w Autohof Waldlaubersheim przy drodze A61. Niemiecki Autohof, czyli stacja paliw, zazwyczaj oferuje wszystko, czego potrzebujesz: stację benzynową, restauracje, a w tym przypadku także stacje ładowania Tesli i Allego. Wypijamy filiżankę kawy w restauracji i wkrótce wracamy na drogę. Stan naładowania (SOC) wynosił 50%, gdy przyjechaliśmy, i 80%, gdy opuściliśmy restaurację po 25 minutach.
Teraz jedziemy ze średnią prędkością 120 km/h w kierunku Rastatt. Tutaj musimy na chwilę zjechać z A5, ponieważ punkt ładowania Allego znajduje się na jakimś terenie przemysłowym ze sklepami w pobliżu. Jest niedziela i ulice są prawie puste. Nie potrzebujemy wielu kilowatogodzin, aby dotrzeć tam, gdzie jedziemy. Licznik pokazuje teraz SOC na poziomie 30%, a po 20 minutach znów ruszamy z 70%. Freudenstadt znajduje się zaledwie 60 km stąd.
Podróż do domu
Po półtora tygodnia ruszamy do domu. Przed nami w sumie 700 km podróży, ale plecy mojej żony dają się we znaki, więc postanawiamy zrobić to w dwóch etapach, z noclegiem. Próbowałem dowiedzieć się, czy mogę ładować w hotelu, ale nie mogłem uzyskać odpowiedzi, więc zakładamy, że nie będzie to możliwe. Naprzeciwko naszego pensjonatu znajduje się fantastyczna restauracja: Zur Mühle in Grüntal.
Na stronie internetowej restauracji napisano, że można tam bezpłatnie naładować samochód. Jedliśmy tam już tydzień wcześniej i umówiłem się z właścicielem, że będę mógł podłączyć samochód w noc poprzedzającą nasz wyjazd. Następnego ranka wyjeżdżamy z pełnym akumulatorem. Pierwszy etap to około 340 km, które z łatwością pokonujemy z jednym postojem na ładowanie. Zaczynamy na wysokości 700 metrów, a 60 km dalej A5 jest na poziomie morza. Kiedy dołączamy do A5, uzyskuję 8,9 kWh/100 km: gdyby tylko zawsze było tak dobrze...

Jesteśmy w drodze do szybkiej ładowarki Allego w Limburg an der Lahn, około 2 km od autostrady. Niestety, 10 minut przed naszym przyjazdem otrzymuję wiadomość z aplikacji Smoov: "punkt ładowania zajęty". Kiedy docieramy na miejsce, w punkcie ładowania CHAdeMO stoi Citroën C-Zero. Oznacza to, że nie mogę ładować za pomocą wtyczki CCS w tym samym czasie, ale mogę użyć wtyczki AC. Jest jednak pewne ograniczenie: sprzęt samochodu może obsługiwać tylko do 7,4 kW prądu przemiennego. Przyjazny kierowca Citroëna mówi, że będzie miał wystarczającą moc za około piętnaście minut, a potem odjedzie. Dotrzymuje słowa i podłączam wtyczkę CCS, aby kontynuować ładowanie z mocą 45 kW. Naprzeciwko szybkiej ładowarki widzimy włoską restaurację z tarasem! Na zewnątrz jest 25 stopni, więc idziemy tam na mrożoną kawę. Z 80% SOC kontynuujemy naszą podróż do hotelu w Windhagen niedaleko Bonn.
Dojeżdżamy do prawie opustoszałego hotelu. W recepcji mówią mi, że mogę ładować ze zwykłego gniazdka elektrycznego na parkingu. W porządku: każdy kW to jeden dodatkowy. Podłączam ładowarkę podróżną i ustawiam na 6A. Następnego ranka widzę, że ładowałem przez prawie 12 godzin z mocą 1,3 kW, co nadal stanowi 25% SOC za darmo. To sprawia, że ostatni etap to pestka: pozostało tylko 352 km do przejechania. Oznacza to również, że możemy trochę zwolnić na niemieckiej autostradzie.
Następny planowany przystanek znajduje się na A3 tuż przed granicą holendersko-niemiecką: Hamminkeln. Naprzeciwko szybkiej ładowarki znajduje się kawiarnia "Bors, mein Bäcker". Leje deszcz, więc nie będziemy dziś siedzieć na zewnątrz. Wchodzimy do środka na Latte Macchiato i Bienenstich, czyli "ciasto z żądłem pszczoły". Po kawie jesteśmy już na 80% SOC, więc spokojnie damy radę. Kiedy wsiadam do samochodu, obok mnie podjeżdża furgonetka, Nissan NV-200. Jest mile zaskoczony, widząc, że odjeżdżamy w tym momencie.
Nasz wniosek
Naprawdę nie ma powodu, aby wyjazd na zagraniczne wakacje w pełni elektrycznym samochodem był wyzwaniem. Wystarczy odrobina wcześniejszego planowania i dotrzesz tam, gdzie chcesz. W dzisiejszych czasach jesteśmy znacznie bardziej zrelaksowani podczas podróży. Zamiast robić krótkie postoje, a następnie ponownie naciskać, wszystko, co musimy zrobić, to zatrzymać się na co najmniej 30 minut co dwie i pół godziny. Dodatkową korzyścią jest to, że zmusza to do zrobienia sobie przerwy. Ale czy nie oznacza to, że dotrzemy do celu znacznie później? Cóż, może to dodać niecałą godzinę do 700-kilometrowej jednodniowej podróży, ale przynajmniej będziesz mniej zmęczony po dotarciu na miejsce. A co to jest godzina, gdy wybierasz się na trzytygodniowe wakacje?
#KeepDrivingForward